sobota, 10 września 2016

Masło czy margaryna ? Co wybrać?

Głównym aspektem branym pod uwagę podczas dyskusji na temat oddziaływania masła i margaryny na organizm człowieka są różne rodzaje tłuszczów. Ja proponuję skupić się również na innych ważnych cechach tych produktów. Dlatego weźmy najpierw pod lupę masło, a następnie margarynę i przyjrzyjmy się co takiego nam dostarczają gdy je spożywamy.
Masło
Masło, jako tłuszcz pochodzenia zwierzęcego, zawiera nasycone kwasy tłuszczowe, których wysoka konsumpcja wiąże się ze wzrostem poziomu we krwi lipoprotein o niskiej gęstości (LDL) znanych powszechnie jako „zły” cholesterol. Nasycone kwasy tłuszczowe powodują również wzrost stężenia lipoprotein o wysokiej gęstości HDL) – „dobrego”cholesterolu, jednak nie na tyle, aby spożywać je w nadmiernych ilościach. Masło dodatkowo zawiera stosunkowo wysoki poziom cholesterolu. Zgodnie z obowiązującymi normami zawartość cholesterolu w dobowej racji pokarmowej nie powinna przekraczać 300 mg.Dla przykładu, porcja masła śmietankowego, ważąca 5g (średnia ilość potrzebna do posmarowania kromki chleba), zawiera 11 mg cholesterolu. Oczywiście organizm nie mógłby by się bez niego obyć – cholesterol jest składnikiem strukturalnym wszystkich błon komórkowych, a ponadto prekursorem hormonów sterydowych kory nadnercza, kwasów żółciowych oraz witaminy D3. Jednak w wyniku wielu badań stwierdzono, że zwiększona zawartość cholesterolu we krwi koreluje z większą zachorowalnością na chorobę niedokrwienną serca. W maśle można także znaleźć naturalnie występujące tłuszcze trans, które są niezwykle cenne dla naszego organizmu. Określa się je zbiorczą nazwą sprzężony kwas linolowy (CLA) – badania dowodzą, że wykazują one działanie przeciwmiażdżycowe, przeciwnowotworowe oraz sprzyjają zrzuceniu zbędnych kilogramów. Masło jest najlepszym naturalnym źródłem witamin A, D i E. Masło jest źródłem dobrze przyswajalnego jodu niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania tarczycy. Występują w nim również duże ilości selenu, który jest ważnym przeciwutleniaczem. Poza tym w maśle znajdziemy mangan, chrom, cynk i miedź. Masło zawiera specyficzną grupę kwasów tłuszczowych zwanych glikosfingolipidami, które są ważne dla właściwego działania przewodu pokarmowego zwłaszcza u dzieci i starszych osób.
Margaryna
W margarynach, produkowanych w procesie utwardzania ciekłych olejów roślinnych, powstają  nienasycone kwasy tłuszczowe o konfiguracji trans, lecz nie mają nic wspólnego z tymi naturalnie występującymi w maśle. W wielu badaniach wykazano, że owe „sztuczne” kwasy tłuszczowe trans, podobnie jak tłuszcze nasycone, podnoszą stężenie cholesterolu LDL, a ponadto obniżają stężenie cholesterolu HDL, a więc tego uznawanego za „dobry” cholesterol. Wniosek jest następujący: tłuszcze trans wykazują silniejsze działanie niekorzystne w porównaniu z nasyconymi kwasami tłuszczowymi. Niektórzy producenci, aby zminimalizować bądź całkowicie wyeliminować z margaryn tłuszcze trans udoskonalili proces ich produkcji – utwardzanie zastąpili estryfikacją ciekłych olejów roślinnych. Jednak dotyczy to głównie margaryn kubkowych, które wykorzystujemy do smarowania pieczywa – zawartość tłuszczów trans w jednej łyżce stołowej takiej margaryny może wynosić 0 – 0,5g. Natomiast w takiej samej ilości margaryny kostkowej (powszechnie wykorzystywanej do wypieków ciast) znajdują się aż 3g kwasów tłuszczowych o konformacji trans! Niestety okazuje się, że nie możemy być do końca pewni czy w danej margarynie nie ma w ogóle, bądź znajduje się niewielka ilość niekorzystnych tłuszczów trans. Producenci w Polsce, póki co, nie mają obowiązku oznaczania ilości tych składników. Jednak mogę śmiało stwierdzić, że prawdopodobnie w najbliższych latach sytuacja ta powinna ulec zmianie – w USA producenci margaryn są zobowiązani do oznaczania na opakowaniach zawartości kwasów tłuszczowych trans, lub podawania informacji, że margaryna jest „wolna” od tłuszczów trans. Aby dokonać słusznego wyboru przy zakupie margaryn decydujmy się na margaryny kubkowe tzw. miękkie, które mają jak najbardziej mazistą konsystencję – gdyż im margaryna jest bardziej stała, a więc bardziej utwardzona, tym ma więcej kwasów tłuszczowych trans. Margaryna jako tłuszcz pochodzenia roślinnego nie zawiera cholesterolu. Do większości margaryn dostępnych na rynku dodawane są witaminy – głównie A, D i E. Jednak są one zdecydowanie gorzej przyswajalne przez nasz organizm w porównaniu do ich naturalnych odpowiedników w maśle. Sprawdzając skład margaryny nie trudno zauważyć, że dodawane są do nich liczne substancje konserwujące, zresztą dzięki którym może ona przez długi czas pozostać nienaruszona w lodówce. W margarynach znajdują się także emulgatory i barwinki, nadające im żółty kolor kojarzący się z masłem. Na półkach sklepowych można znaleźć również margaryny z dodatkiem stanoli i steroli roślinnych, które w wielu badaniach wykazały zdolność do obniżania stężenia cholesterolu LDL we krwi. Wadą tej grupy produktów jest ich dość wysoka cena, która zapewne po części wynika z kosztownego procesu pozyskiwania fitosteroli, ale nie oszukujmy się – producenci tych margaryn z pewnością w jakimś stopniu wykorzystują niewielką konkurencję i świadomie zawyżają cenę. Tak czy inaczej, margaryna tego typu nie jest raczej dostępna dla przeciętnego konsumenta.
And the winner is…
Podsumowując wszystkie wady i zalety obu produktów z czystym sumieniem wybieram masło. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy, margaryn, nawet miękkich, nie powinny spożywać małe dzieci, ponieważ cholesterol, również ten występujący w maśle, jest niezbędny do budowy rozwijającego się układu nerwowego. Kobietom w ciąży i matką karmiącym piersią zaleca się spożycie masła, ponieważ tłuszcze trans znajdujące się w pożywieniu mają zdolność przechodzenia z krwi przez łożysko do płodu, a w wyniku karmienia – z mlekiem do organizmu niemowlęcia. Masło będzie też odpowiednim wyborem w przypadku zdrowych dorosłych osób – mających prawidłowy poziom cholesterolu. Rozsądne spożycie produktów zawierających cholesterol, a więc wszystkie tłuszcze zwierzęce oraz produkty mięsne, umożliwi utrzymanie odpowiedniego stężenia tego składnika we krwi. *cojesc.net

piątek, 9 września 2016

Co zmienia nowe rozporządzenie Ministra Zdrowia w żywieniu zbiorowym?

Zasady, takie jak:
•co najmniej 2 porcje produktów mlecznych – podstawowe źródło wapnia. Niestety o ile poprzednie rozporządzenie regulowało jakie to powinny być produkty, tu nie ma o tym słowa. A zatem witajcie jogurty cukrowe! Hip hip hurra, na cześć producentów, którzy wciąż będą mogli ładować śmieciowe jedzenie dzieciom. Najgorsze jest to, że placówki w dużej mierze przystosowały się i robiły prawdziwie owocowe jogurty na miejscu, ale czy ten trend się utrzyma? Łatwiej i często takiej kupić jogurt cukrowy z aromatami i barwnikami, niż robić samodzielnie. Skoro sam Minister Zdrowia wprowadza taką zmianę, to czemu utrudniać sobie życie? Zalecamy by używać naturalnych produktów mlecznych.
•co najmniej jedna porcja z grupy mięso, jaja, orzechy, nasiona roślin strączkowych – czyli inne niż nabiał źródło białka.
•warzywa lub owoce w każdym posiłku – tu zlikwidowano zapis o 3 surówkach w tygodniu. Zgadzam się, że było to dużo biorąc pod uwagę okres jesienno-zimowy, kiedy mamy mniejszy wybór świeżych warzyw i owoców. Jednak brak takiego zapisu może spowodować, że surówek będzie bardzo niewiele. W końcu dzieci „nie lubią”. Zniesiono również zakaz słodzenia, ograniczenie solenia. Nie trzeba już czytać etykiet i sprawdzać zawartości soli np. w kukurydzy z puszki, jest dozwolona.
•co najmniej jedna porcja produktów zbożowych w śniadaniu, obiedzie i kolacji – jakich? Brak jakichkolwiek regulacji. A zatem witajcie wyeliminowane niedawno cukrowe płatki śniadaniowe! Czekoladowe, miodowe… zdrowe 30% cukru na udany początek dnia. Dzieci zaczęły jeść naturalne płatki z dodatkiem owoców, czy owoców suszonych, ale przecież nie było to wsmak producentów śmieciowych kulek i innych produktów śniadaniowych! Na tym zarabia się więcej, bo cukier jest tani, a cukrowe kulki już swoje kosztują! Zachęcamy do używania wyłącznie naturalnych płatków i kasz. Można w kółko podawać ziemniaki i makaron… Czy znowu „nie lubiane”- czytaj nie znane- kasze będą często gościły na stołach? Mam wątpliwości… Pamiętaj, że urozmaicenie jest podstawą zdrowej diety.
•raz w tygodniu ryba – podstawowe źródło cennych omega-3 i witaminy D.
•nie więcej niż 2 potrawy smażone w tygodniu, to udało się zachować. Nie ma ograniczenia, czy będzie to potrawa mączna, czy mięsna, rybna.
A co ze słodzeniem?
Sama nie zgadzałam się z zapisem o słodzeniu napojów wyłącznie miodem – posłodzenie gorącego napoju miodem nic nie zmieniało, bo jego właściwości giną w temperaturze powyżej 40 stopni. Jednak, jako że miód jest droższy, używano go mniej. Zabronione było słodzenie surówek, musów owocowych, a także kompotu. Teraz można słodzić wszystko bez ograniczeń, a napoje jak herbata czy kakao jedynie 2 łyżeczkami cukru! 2 łyżeczki cukru na szklankę napoju dla 2,5 latka w przedszkolu, brawo. Biorąc pod uwagę, że dziecko wypije herbatę i kompot – już przekroczy dzienną maksymalną dawkę cukru wg WHO (Światowej Organizacji Zdrowia). Cukier w diecie dziecka powinien być mocno limitowany, (najnowsze zalecenie WHO mówi o 5% energii z cukru, dla przedszkolaka średnio 17,5 g, czyli 3,5 łyżeczki) a niestety nawet w pozornie zdrowej diecie znajdzie się go mnóstwo.
Zniknęły zapisy dotyczące jakości produktów podawanych w placówkach. To oznacza otwartą drogę również dla kremów „czekoladowych”! Przecież krem składający się w przeszło 50% cukru zmieszanego z olejem palmowym (z marnym dodatkiem kakao i orzechów) to najlepsze, co można dać dziecku!
No i można „zdrowo” solić, „zdrowo”, czyli ile wlezie! Nie jakąś tak solą morską, sodowo-potasową… Zwykłym chlorkiem sodu, którego nadmiar w diecie jest bezpośrednią przyczyn chorób układu krwionośnego. Po co brać pod uwagę, że do ograniczenia solenia dzieci łatwo się przyzwyczajają. Czy to, że smak odczuwany przez dzieci jest inny niż odczuwany przez dorosłych? Nieważne. Nauczymy dzieci słonego jedzenia i z takimi preferencjami wejdą w dorosłość. Wystarczy przypomnieć, że dzienna dawka soli dla przedszkolaka nie powinna przekroczyć 3 g, czyli pół łyżeczki. Tyle znajdziemy w niejednym śniadaniu: kanapka (0,5 g) + parówka (1 g) + sałatka z pomidora i ogórka kiszonego (1 g). Nie mając soli w ręku dziecko zjada 2,5 g soli na śniadanie.
Biorąc pod uwagę, że dzieci spożywają w przedszkolu większość posiłków, oraz to, że otyłość już wśród najmłodszych dzieci jest bardzo powszechnym zjawiskiem powinniśmy naprawdę zadbać o to, by jadły zdrowo.
Jednocześnie widnieje zapis, że stosowane środki spożywcze muszą być podawane zgodnie z zasadami prawidłowego żywienia dzieci, wynikającymi z norm żywienia… Widać tu brak logiki. *www.dylematymamyitaty.pl/nowe-rozporzadzenie-ministra-zdrowia/